Wczoraj Brytyjski Wysoki Trybunał podjął decyzję, że zanim dojdzie do uruchomienia Artykułu 50., rząd będzie musiał uzyskać pozwolenie parlamentu, na formalne rozpoczęcie procedury opuszczenia Unii Europejskiej. To tylko jeden z nielicznych problemów, jak uważają eurosceptycy. Okazuje się, że ostateczny głos w Brexicie może dać sama Europa. W związku z tym premier May zaczyna mieć ograniczona kontrolę nad preferowaną formą opuszczenia Wspólnoty Europejskiej. W związzu z tym, tak przez nią ogłaszana wizja może być zachwiana przez obecną sytuacje.
W Express czytamy, że eksperci prawni są zdania, że sędziowie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości również będą musieli wydać swoją opinię w sprawie Art. 50, co w efekcie może unieważnić jego wprowadzenie. Fakt ten staję się ogromną porażką Theresy May, która przypomnijmy liczyła na samodzielne podjęcie decyzji. Na dodatek, w sytuacji, gdy okaże się, że powiadomienie może zostać unieważnione, znacznie zwiększy to kontrolę ze strony eurofili takich jak Nick Clegg czy Ed Miliband. Przypomnijmy, że to oni namawiali do parlamentarnego głosowania, oraz do przeprowadzenia kolejnego referendum, w sprawie umowy wynegocjowanej przez Theresę May. Prawnicy uważają, iż Art. 50 jest bardzo problematyczna i z uwagi na swoją niejednoznaczną treść.
Jak podaje portal Polemi, według ostatniego wyroku sądu ogromny sukces odniosła Gina Miller, która przewodziła bitwę prawną przeciwko Theresie May. Proces sądowy spowodowany był działaniem proeuropejskich aktywistów, którzy wnieśli sprawę, w związku z ustaleniami dokonanymi podczas negocjacji.
Wróćmy do dnia, kiedy stwierdzono, że po zbadaniu procesu i rozważeniu wszystkich aspektów prawnych, sędziowie Sądu Najwyższego doszli do wniosku, że Parlament brytyjski musi wydać swoją opinię zanim Theresa May rozpocznie proces wyjścia z Unii Europejskiej. Sąd wynikło stwierdzenie, żę „nie przyjmuje argumentu podniesionego przez rząd”. W efekcie May została zablokowana w możliwości samodzielnego decydowania o dalszych losach Brexitu.
