Jak informuje “Evening Standard” Londyńska rada miasta postanowiła wprowadzić szereg nowych zakazów. Wywołało to wielkie oburzenie mieszkańców. Pośród niepodobających się londyńczykom zakazów znalazło się m.in. gromadzenie się ludzi w niektórych miejscach publicznych.
Ponadto nie wolno zostawić włączonego silnika auta na którymś z postojów w podmiejskich terenach niedaleko Heathrow. Urzędnicy zabronili także dokarmiania gołębi, jak określili “w sposób, który może być uciążliwy dla otoczenia” oraz korzystania ze zdalnie sterowanych samolotów czy innych pojazdów w miejscach publicznych, “jeśli mogłoby to spowodować zagrożenie, hałas czy inną szkodę w stosunku do drugiego człowieka”.
Ogłoszone zakazy będą egzekwowane m.in. przez radę miasta Havering, Brent, Lambeth czy Hackney. Poprzez wprowadzone przepisy władze chcą walczyć z handlem narkotykami i zachowaniami antyspołecznymi. Ich pomysł został stosunkowo szybko poddany krytyce przez obrońców praw człowieka. Na ten temat wypowiedziała się Josie Appleton, dyrektor walcząca o prawa człowieka Manifesto Club : „ To są puste zakazy, które mają na celu jeszcze większą kontrolę nad społeczeństwem. Dzięki temu funkcjonariusze policji będą mogli w dowolny, luźny sposób interpretować przepisy prawne i oskarżać ludzi o przestępstwa wedle własnego uznania.”
Nowych zasad broni jednak członek Partii Konserwatywnej Bob Neill, który podkreślił, że mają one pomóc mieszkańcom, właścicielom sklepów oraz przedsiębiorcom. Jak powiedział: „Jeśli będziemy się kierować zdrowym rozsądkiem, nie będzie dochodzić do nadużyć.”