Brytyjska premier przestrzegła, że skutki opuszczenia przez UK Wspólnoty Europejskiej będą miały przykre konsekwencje zwłaszcza dla zwykłych, pracujących ludzi. Będzie to miało miejsce wówczas, gdy rozmowy pomiędzy UK a UE nie będą prowadzone przez odpowiednie osoby.
Jak podaje The Guardian rozmowy pomiędzy przedstawicielami Unii Europejskiej a Brytyjczykami rozpoczną się 11 dni po czerwcowych wyborach w UK. Theresa May alarmuje, że rozmowy mogą mieć drastyczne konsekwencje dla przeciętnych ludzi, zwłaszcza jeżeli nie będą prowadzone przez odpowiednie osoby. Podkreśliła, że Wielka Brytania potrzebuje kogoś, kto w 100 procentach będzie wdrożony i zaangażowany w te sprawy.
W materiale zamieszczonym przez Gońca czytamy fragment wypowiedzi premier May: „Zaledwie 11 dni po wyborach Unia Europejska chce rozpocząć negocjacje. Miejsce przy stole negocjacyjnym zostanie zajęte albo przez mnie albo przez Jeremy Corbyna. Porozumienie, którego szukamy wynegocjuję albo ja albo Jeremy Corbyn. Potrzebujemy kogoś, kto jest w 100 procentach zaangażowany w sprawę, kogoś, kto wypełni demokratyczną wolę Brytyjczyków. Jeżeli tak się nie stanie to konsekwencje dla Wielkiej Brytanii, dla ekonomicznego bezpieczeństwa i dla zwykłych pracowników będą tragiczne” -alarmowała May w czasie swojego wystąpienia w Walii.
W tym samym czasie Jeremy Corbyn namawiał studentów do głosowania w czerwcowych wyborach na Partię Pracy, obiecał im zniesienie czesnego. Jak podkreślił przedstawiciel Laburzystów: „Studenci będą czerpać korzyści z posiadania większej ilości pieniędzy w swoich kieszeniach, a my wszyscy skorzystamy z inżynierów, lekarzy, nauczycieli i naukowców, którzy kształcą się w naszych uniwersytetach.”
Jak pokazują niedawno sporządzone badania na wyborcach, że różnica pomiędzy Konserwatystami a Laburzystami zmalała do 9 punktów procentowych. Jak widać partie i politycy prześcigają się w obietnicach wyborczych.